Tajemnica Seekenmoor - Stawek Upiorów w Ustce
„Seekenmoor” w dolno niemieckim dialekcie miało oznaczać – małe jeziorko bagienne. Dziś raczej nie wzbudza emocji, ale dawni Ustczanie, byli przekonani, że nie ma dna.
Zła sława tego miejsca znana była okolicznym mieszkańcom od dawna. Niejeden spóźniony wędrowiec pukał do drzwi karczmy w Ustce z obłędem w oczach i włosem postawionym pionowo ze strachu.
Jedni opowiadali o kozie, która gryząc, kopiąc i bodąc zapędzała ich do bagna, inni widzieli błędny ogień po drugiej stronie jeziorka, co powodowało, że wędrowiec myśląc, że dotarł do siedziby ludzkiej, szedł do ognia i tonął w mrocznych wodach jeziorka Seekenmoor. Inni widzieli samego diabła, który zionąc siarką próbował zagonić ich do wody.
Erich Brose na łamach lokalnego tygodnika „Ostpomerische Heimat” w 1930r opublikował opowieść o tym bajorze, usłyszaną od swojej 80 letniej babki. Mieszkanki Ustki.
Wówczas obok tego zbiornika wodnego, wił się leśny szlak, który nad brzegiem „Seekenmoor” gwałtownie skręcał w prawo i kilometr dalej łączył się z główną droga prowadzącą z Ustki do Lędowa.
Oto opowieść o zjawach znad bajora, opowiadana w Ustce w połowie XIX w.








Była już prawie północ, lecz przed gospodą w Ustce stała jeszcze elegancka bryczka zaprzężona w dwa konie. Niecierpliwie przebierały kopytami a zmęczony długim czekaniem woźnica był bliski zaśnięcia. Wreszcie otworzyły się drzwi i wyszedł z nich właściciel powozu, dziedzic z Lędowa, jego żona i troje dzieci. ”Karl krótszą drogą wzdłuż jeziorka, i to szybko’’ zabrzmiała komenda. Kilka minut później kopyta zadudniły po drewnianym moście przez Słupię. Bryczka wjechała do lasu, nie minął kwadrans a woźnica zobaczył w oddali światełko. Lędowo pomyślał i popędził konie, bo jak najprędzej pragnął zasnąć w łóżku. W głowie miał zamęt, nie wiedział już czy to wóz zbliża się do światełka, czy światełko skacze od drzewa do drzewa i staje się coraz jaśniejsze.
Nagle nastąpił błysk o niespotykanej sile. Konie stanęły dęba. Powóz zatrzymał się a światełko zgasło. Zapanowała straszliwa ciemność. Karl wstrzymał oddech. Daremnie próbował zapalić przymocowane do wozu latarnie. Wstrząs obudził pasażerów. Dziedzic wyjrzał przez okienko i zawołał w ciemność. ”Karl natychmiast jedź dalej albo niech cię diabli”. Woźnica nagle zdał sobie sprawę, że otaczają go dziwne postaci. Poczuł, że dotykają go zimne długie i chude palce. Tysiące tkwiących w mroku twarzy złowrogo nań spoglądało. Aby wykonać polecenie swojego Pana, woźnica znów popędził konie. Nieprzyjemny plusk wody. Z wnętrza bryczki zdało się słyszeć krzyki wzywające pomocy. Po chwili znów zapadła cisza.












Jedynie niewielkie pierścienie znaczyły na powierzchni wody miejsce, w którym jeziorko zamknęło się nad powozem. Woźnica, który w ostatniej chwili zeskoczył z kozła w ciemności, stał po biodra zanurzony w stawie. Miał wrażenie, że na jego stopach zacisnęły się dwie silne dłonie i powoli wciągały go w dół. Litości, litości! Krzyczał przerażony w obliczu śmierci. Chłód wody czuł już pod podbródkiem.
Znowu pojawiło się nad nim światełko. Dwie silne ręce chwyciły go pod pachy i podciągnęły do góry. Zdołał jeszcze ujrzeć, jak otworzyło się bezdenne błocko i natychmiast zamknęło. Stracił przytomność. Minęła dobra godzina, nim woźnica się obudził. Nad nim było czyste, gwiaździste niebo. Kilka metrów przed nim spokojnie mieniła się tafla stawu, nad którą błądziło jakieś światełko.
Gdy tylko odzyskał świadomość, pędem ruszył do Ustki. Długo musiał walić do okien, nim obudził sołtysa. Chciał mu wszystko opowiedzieć, lecz głos uwiązł mu w gardle. Był niemy. Drżącą ręką na skrawku papieru opisał przeżycie. Sołtys czytał i z niedowierzaniem kiwał głową.
Rano Ustczanie, starzy i młodzi udali się na miejsce, nocnej tragedii. Ślady końskich kopyt i kół wyraźnie wiodły do wody. Długo sondowano jeziorko długimi tyczkami, lecz żadna nie dosięgła dna. Dochodzenie policji również niczego nie ustaliło. Dziedzic jego rodzina i kareta, przepadły bez śladu.
Jednakże niewinnego woźnicę aresztowano i oskarżono o nieumyślne zabójstwo. Niektórzy domniemali nawet, że mógł skrytobójczo zamordować swojego pana i jego bliskich, przywłaszczyć ich sakiewki a karetę i konie sprzedać. Zapewne skazano by go na ciężką karę, gdyby nie jego stara mateczka, która prosiła za nim u sędziego. Uzyskała tyle, że sędzia postanowił osobiście sprawdzić ile jest prawdy w opowieści woźnicy o światełkach zmylających podróżnych. ”Wstrzymamy się z wyrokiem, póki sami nie przekonamy się, ile jest prawdy w tej historii o upiorach znad Seekenmoor” – oświadczył.
Znów była już noc, gdy sędzia ze świtą udali się nad stawek. Zabrano fotel i krzesła. Oczekiwali z niedowierzaniem na to, co miało się zdarzyć. Jakiś ognik faktycznie krążył nad jeziorkiem. Momentami zapuszczał się znad tafli stawu nad las, by po chwili znowu powrócić nad wodę. Sędzia spojrzał na zegarek i rzekł do towarzyszy. Proponuję byśmy poszli już do domów, bo godzina duchów minęła. Utwierdziłem się tylko w przekonaniu, że wszystkie straszne historie o upiorach znad tego stawu są wyssane z palca.
Coo? Poczekaj no!, odkrzyknął nieznany głos. Zaraz potem cała reszta świetlistych postaci wyłoniła się nagle z jeziorka i poczęła zmierzać w kierunku ludzi.
– Ognia, krzyknął sędzia do policjantów. Dopiero, gdy rozkaz nie został wykonany, obejrzał się do tyłu i ujrzał, że ci stoją już przywiązani do dużego drzewa, pilnowani przez dziwne zjawy. Rozległ się przeraźliwy gwizd i z jeziora wynurzyła się koza. Prowadzona przez ognik, rzuciła się na sędziego. Rozerwała mu rogami ubranie, gryzła, raniła dopóki ten nie pojął wreszcie jej mowy i nie przyrzekł, że niewinnemu woźnicy włos z głowy nie spadnie. Rozległ się kolejny gwizd i wszystkie zjawy znowu skryły się w jeziorku. Sędzia i uwolnieni policjanci powlekli się z powrotem do Ustki. Woźnica został wypuszczony z więzienia.
Opowieść ta pochodzi z ok. 1850r., jak czytamy dalej stawek przez długi czas wzbudzał lęk, u Ustczan i mieszkańców pobliskich miejscowości. Omijali go zwłaszcza, gdy dzień chylił się ku wieczorowi. Uważano, że to miejsce jest nawiedzane przez duchy topielców, którzy wcześniej utopili się w wodach stawku i wciąż wciągają do niego kolejnych żywych ludzi.
Seekenmoor Ustka – Atrakcja Historyczno-Przyrodnicza





















